Uniwersytet Wrocławski

Zakład Badań Niemcoznawczych

A Ustaw małą czcionkęA+ Ustaw średnią czcionkęA++ Ustaw dużą czcionkę Zmień kontrast
Przejdź do wyszukiwarki

Znajdujesz się w: Strona główna > Aktualności > Pobyt badawczy studentów Instytutu Studiów Międzynarodowych w Berlinie (23-27.10.2006) > Wizyta w siedzibie partii PDS

Wizyta w siedzibie partii PDS


W przedostatnim dniu pobytu, 26 października, przeprowadzony został wywiad z reprezentantem Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) dr. Frankiem Schauffem - referentem ds. polityki europejskiej, Europy Wschodniej i Rosji w zarządzie partii socjaldemokratycznej. Rozmowa poprzedzona została zwiedzeniem Domu Willy"ego Brandta - położonej w dzielnicy Kreuzberg siedziby głównej SPD. Ponieważ w zorganizowaniu spotkania bardzo pomogła nam pochodząca z Polski Agnieszka Krieger, również pracująca w Referacie Europy Środkowej i Wschodniej, tym bardziej cieszyliśmy się na ciekawą dyskusję.

Wywiad, w obecności wszystkich uczestników wyjazdu, przeprowadziły panie Irmina Łapa i Sylwia Dec. Złożyły się nań pytania, które zadaliśmy wszystkim naszym rozmówcom, przesłane im wcześniej, by mogli przygotować się do swoich wypowiedzi.

Po dwóch czy trzech pierwszych odpowiedziach nietrudno było się zorientować, iż dr Schauff albo nie zapoznał się z pytaniami wywiadu wcale lub nie przygotował się do nich, nadając tym samym bardzo swobodny ton swoim wypowiedziom, które stawały się coraz bardziej chaotyczne. Niewiele było w nich konkretów, sporo osobistych dygresji. Podczas wywiadu rozmówca niepotrzebnie przeszedł do kwestii aktualnych stosunków polsko-niemieckich, a dokładniej do krytycznej w tonie oceny zachowania polityków polskich podczas wizyt składanych w Republice Federalnej Niemiec. Atmosfera spotkania ochłodziła się, zważywszy na to, iż gospodarz w obecności gości zaczął niepochlebnie wyrażać się o kraju, z którego przybyli. Jako opiekun grupy dr Gelles uznała za koniecznie zwrócenie uwagi, iż rozmowa zeszła na temat inny od zamierzonego, na którym nam jako grupie zależało. Wywiad udało się przeprowadzić do końca. Jego wersja pisemna przysporzyła nam i tłumaczowi szczególnie dużo problemów - wypowiedzi były chaotyczne, odbiegające od tematu, pełne dygresji, trudno było je przyporządkować konkretnym pytaniom. Kiedy wreszcie udało się przygotować wersję ostateczną - dr Frank Schaff odmówił autoryzacji własnej wypowiedzi.

Zważywszy na fakt, iż nasz rozmówca podejmował nas jako reprezentant partii socjaldemokratycznej, wiele do życzenia pozostawia sposób w jaki zostaliśmy potraktowani my i nasz projekt.

Ponieważ bardzo zależy nam na głosie w dyskusji poświęconej wielokulturowości w Niemczech, wobec braku autoryzacji, postanowiliśmy przedstawić przebieg rozmowy z panem Frankiem Schauffem bez odwoływania się bezpośrednio do jego wypowiedzi.

Poproszony o wytłumaczenie samego pojęcia "wielokulturowości" rozmówca zauważył, że terminu tego w oficjalnym języku partii się nie używa, że przypisywane jest ono raczej partii Zielonych oraz niektórym badaczom problemu. Ponadto jest ono raczej konotowane negatywnie niż pozytywnie. Wbrew stanowisku Zielonych, dla których zjawisko imigracji i integracji wydaje się bezproblemowe, pozostałe ugrupowania polityczne zwracają uwagę na cały kompleks zagadnień i trudności z nimi związanych. Formułując najogólniej pozycję socjaldemokracji można powiedzieć, że opowiada się ona za imigracją odbywającą się w sposób regulowany. Natomiast na miejscu należy stworzyć mechanizmy skłaniające przybyszów do integracji w społeczeństwie niemieckim. Niemniej jednak, niezależnie od oceny, należy przyjąć imigrację jako mający miejsce fakt. Pierwsze regulacje tej kwestii są stosunkowo niedawne. 1 stycznia 2005 r. weszła w życie ustawa imigracyjna, pierwsza precyzująca kwestie przyjazdu i pobytu obcokrajowców na obszarze RFN, dostępu do niemieckiego rynku pracy oraz możliwości uzyskania niemieckiego obywatelstwa.

Wcześniej nie było takich kompleksowych regulacji prawnych, co , zdaniem F. Schauffa , wynikało z braku woli politycznej rządzących.

Zapytany o początki imigracji do Niemiec wskazał, iż nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. Już w XIX w., a przecież i wcześniej, choć może nie w takiej skali, miała miejsce imigracja zarobkowa. Rozwijające się państwo potrzebowało rąk do pracy. Jedna z grup imigrantów byli np. polscy górnicy osiedlający się w ośrodkach przemysłu wydobywczego na zachodzie Niemiec. Natomiast po zakończeniu drugiej wojny światowej, wobec konieczności odbudowy zniszczeń, ale i boomu (cudu) gospodarczego przybrała ona charakter masowy. Na taką skalę zjawiska RFN nie była wówczas przygotowana. Także społeczeństwo przyzwyczajono do tradycyjnego pojmowania swojego narodowego charakteru, m.in. tego, że Niemcem jest ten kto ma niemieckich rodziców.

Dzisiaj wizerunek niemieckich miast wyraźnie odzwierciedla przemiany, które zaszły w ostatnich dziesięcioleciach, odsetek imigrantów jest niemały, widoczny także gołym okiem. W Berlinie istnieją całe dzielnice zamieszkałe przez obcokrajowców różnego pochodzenia.

Jedno z pytań zadawanych naszym rozmówcom dotyczyło problemów, jakie ich zdaniem wiążą się z zagadnieniem imigracji.

Wszyscy, również dr Schauff, wskazywali na brak znajomości języka niemieckiego. Wydaje się ona być kluczem do powodzenia (bądź nie) integracji. Umiejętność posługiwania się językiem daje szanse na dalsze kształcenie, zwiększa szanse na lepszą przyszłość zawodową, a tym samym odnalezienie się w nowej rzeczywistości. Na potwierdzenie tego stwierdzenia przytoczone zostały przykłady dzieci z rodzin o imigranckim pochodzeniu, które często nie radzą sobie już w szkole podstawowej. Także wysoka przestępczość w środowiskach obcokrajowców, co w dużym stopniu jest przejawem alienacji tych osób.

Na pytanie o to, czy wielokulturowość wzbogaca czy raczej zubaża społeczeństwo w Niemczech, rozmówca nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony, powołując się na własne doświadczenia stwierdził, że przez całe życie miał kontakt z osobami nie będącymi z pochodzenia Niemcami i nigdy nie stanowiło to dla niego jakiegokolwiek problemu. Z drugiej strony, w szerszym wymiarze, wielokulturowość nie jest według niego czymś z założenia negatywnym, jednak proces napływu imigrantów, wobec różnorakich trudności (społecznych, gospodarczych), z którymi boryka się obecnie państwo niemieckie, musi być to proces uporządkowany według jasno sprecyzowanych reguł.

Czy dotychczasowa integracja się udała czy też nie? W porównaniu z krajami takimi jak Francja czy Wielka Brytania, gdzie dochodzi do poważnych zamieszek ze strony imigrantów, w Niemczech jest spokojnie. Zdaniem F. Schauffa nie powiodła się ona całkowicie (choć należało by się zastanowić, co charakteryzowałoby taki stan stuprocentowego sukcesu integracyjnego ), ale też nie można powiedzieć, że nie powiodła się wcale. Rozmówca nie był w stanie wskazać przykładu państwa, które mogłoby stanowić przykład udanej integracji. Wymienił wprawdzie państwa takie jak Luksemburg lub Szwajcaria o znacznym odsetku obcokrajowców. W praktyce nie jest to jednak jednoznaczne z powodzeniem polityki imigracyjnej i integracyjnej, pod warunkiem, że państwo w ogóle taką prowadzi.

Wśród najważniejszych błędów popełnionych przez władze wobec przybywających do Niemiec obcokrajowców zostały wymienione: brak polityki imigracyjnej już na początku lat 60., kiedy do Niemiec zaczęli licznie napływać Gastarbeiterzy (zakładano wówczas, iż ci "gościnnie pracujący" pozostaną na pewien czas, a potem powrócą do swoich ojczyzn, więc szerzej zakrojone działania wydawały się zbędne). Także później, gdy w latach 80, a potem w 90, ten problem stał się bardziej widoczny, bo przybywało coraz więcej imigrantów z różnych regionów świata, przez ówczesne rządy chadeckie także nie zostały podjęte żadne działania. Obawiano się szerokiej debaty społecznej, a wyborcy CDU są sceptyczni jeżeli chodzi o imigrantów. Po drugie także dlatego, że CDU bała się reakcji społeczeństwa. Ponadto spór o nadawanie obywatelstwa wykorzystywany był przez chadecję przy wyborach jako instrument polityczny.

Zdaniem dr Schauffa był to główny błąd, który został popełniony w polityce. Jeżeli spojrzy się z dzisiejszej perspektywy, to w całej debacie o imigracji chadecja starała się nie zmieniać istniejącego status quo, aby nie stwarzać ludziom, którzy tu przybywają możliwości uzyskania obywatelstwa. Z tego powodu wiele czasu, który można by konstruktywnie wykorzystać, zostało zmarnowane.

Po zjednoczeniu Niemiec w 1990 r. aktywność państwa w zakresie polityki integracyjnej zmniejszyła się. Działania skoncentrowano głównie na wspieraniu rozwoju nowych landów, dokąd do dziś trafia wiele ekonomicznych transferów. Oznacza to, że swoboda działania oraz środki finansowe w innych dziedzinach są ograniczane.

Ponadto na przełomie lat 80/90 nastąpił duży przypływ uchodźców, którzy przybyli do Niemiec w związku z różnymi konfliktami na świecie, a także z powodów ekonomicznych. Nałożyło się to dodatkowo na skomplikowaną sytuację polityczną.

We wschodnich Niemczech, w niektórych częściach społeczeństwa, zaczęło dochodzić do manifestowania rasistowskich i wrogich przekonań wobec obcokrajowców. Prawdopodobnie było to spowodowane wysokim bezrobociem w tej części kraju, brakiem efektywności w poszczególnych obszarach wobec pokładanych wcześniej nadziejach w elitach rządzących. Wiele problemów nie zostało rozwiązanych. Nastroje te zdają się potwierdzać sukcesy wyborcze w Saksonii lub Meklemburgii - Pomorzu Przednim skrajnie prawicowej Narodowodemokratycznej Partii Niemiec (Nationaldemokratische Partei Deutschlands, NPD). Interesującym wydaje się przy tym fakt, że w tych regionach państwa obcokrajowcy stanowią niewielki odsetek ludności. Jest to pewien paradoks, że właśnie w tych landach, ale też np. Bawarii, gdzie przybysze z zagranicy stanowią niewielki odsetek ludności, niechęć wobec nich jest nieproporcjonalnie duża. Natomiast w dużych miastach, np. w Berlinie albo w zachodnioniemieckich aglomeracjach, występują swobodne, pozbawione agresji, kontakty między ludnością rdzenną a przybyłą, posiadająca, bądź nie, niemieckie obywatelstwo.

Interesowało nas również, jak socjaldemokracja postrzega obcokrajowców z niemieckim obywatelstwem jako potencjalnych wyborców i czy daje się zaobserwować preferencje wyborcze wśród tych grup. Najogólniej można stwierdzić, że przeważnie wybierają oni Czerwonych i Zielonych, natomiast zdecydowanie rzadziej CDU/CSU, choć istotne jest też to, jakie są to grupy imigrantów, ponieważ przykładowo przesiedleńcy z byłego ZSRR wybierają właśnie chadecję.

Pewną dygresję stanowiła prośba o skomentowanie słów utworu "Fremd im eigenem Land" zespołu hip-hopowego "Advanced Chemistry": "kein Ausländer ist und doch ein Fremder"( "nie obcokrajowiec, a jednak obcy…"). Pan Schauff nie zrozumiał naszej intencji i myśli szerzej nie rozwinął, stwierdzając tylko, że panuje wolność słowa i zespół może śpiewać co chce, dopóki nie wzywa do przemocy lub nie używa niecenzuralnych treści.

Zapytaliśmy także o propozycje ugrupowania socjaldemokratów odnośnie rzeczywistości, która zdecydowanie staje się wielokulturowa, jakie rozwiązania wynikających stąd problemów są przez nią proponowane. Ważne jest, aby w Niemczech panowała atmosfera tolerancji, o którą powinni dbać również, a może przede wszystkim, politycy. W dziedzinie rozwiązań prawnych stworzone zostały możliwości integrowania się przybyszów ze społeczeństwem niemieckim. Dało to tym ludziom tzw. psychiczne bezpieczeństwo oraz pewną stabilność, gdyż obowiązek zgłaszania się co dwa lub trzy lata w urzędzie i proszenie o przedłużenie pozwolenia na pobyt nie dawał pewnej perspektywy życia. Inną sytuacją jest, gdy imigranci mają zapewniony prawny status, niż wtedy, gdy go nie mają. W tym kierunku zostały poczynione rozsądne, odpowiadające realiom, kroki, na które był już najwyższy czas. Należy umożliwić integrację przede wszystkim w obszarze kształcenia. Do tego zalicza się przewidziane dla przybywających do Niemiec kursy językowe, które są im proponowane i na które powinni uczęszczać, także dorośli. W przeciwnym wypadku pozostaną oni i będą żyli w Niemczech dzięki podstawowym świadczeniom socjalnym, ale na dłuższą metę nie jest to ciekawa perspektywa życia i perspektywa dla ich potomstwa. Dlatego powinni najpierw nauczyć się niemieckiego. Jest to podstawowym żądaniem niemieckiej polityki i niemieckiego społeczeństwa, które wynika po prostu z życiowych realiów. Nie można zaakceptować tworzenia się tzw. społeczeństw równoległych. Trzeba pracować nad tym, aby integrowały się one w jedną całość.

Przybysze muszą widzieć sens w tym, aby nauczyć się języka i orientować się w niemieckim prawie, historii itd., a z drugiej strony niemieckie społeczeństwo musi być w stanie tę integrację wspomóc. Przede wszystkim należy więc udoskonalić system kształcenia.

Na koniec poprosiliśmy naszego rozmówce o podzielenie się z nami przemyśleniami, o wskazówki dla nas jako Polaków o to, jak - w obliczu dalszego członkostwa Polski w Unii Europejskiej i związanego z nim zapewne w przyszłości liczniejszego niż dotąd napływu imigrantów do naszego kraju - należałoby się do tego przygotować. Dr Schaff wyraził przekonanie, iż należy uczyć się na błędach innych i ich nie powtarzać. Nie można, jak uczyniono przed wielu laty w Niemczech, pozostawać obojętnym wobec tego zjawiska udając, że nie ma ono miejsca. Trzeba od samego początku stwarzać imigrantom chcącym u nas pracować możliwość integrowania się z polskim społeczeństwem, m. in. poprzez kursy językowe.